Zawiły proces sądowy Kariny Ł., 46-letniej prawniczki z Lublina, ciągnie się w nieskończoność. Jest ona oskarżona o oszukanie kilkudziesięciu osób na sumę przekraczającą pół miliona złotych. Obiecując pozyskać odszkodowania dla rodzin ofiar wypadków, przekonywała ludzi do oddania jej swoich spraw. Zdobyte odszkodowania jednak nie trafiały do prawowitych właścicieli. Ten mroczny epizod rozpoczął się cztery lata temu, ale wygląda na to, że jego zakończenie wciąż jest niepewne. Co stoi za tym?
Karina Ł. była publiczną postacią, nawet startowała w wyborach samorządowych, gdzie zyskała poparcie od polityków Platformy Obywatelskiej, którzy są regularnie widywani w telewizji. Na różnych platformach internetowych oferowała bezpłatne konsultacje prawne. Twierdziła, że ma na celu pomagać ludziom, których los doświadczył nieszczęściem. Pod jej skrzydłami pracowali różni ludzie, w tym detektyw, którzy kontaktowali się z rodzinami ofiar wypadków, oferując im wsparcie w uzyskaniu odszkodowania.
Jedna z poszkodowanych przez działalność Kariny Ł., pani Anna, podczas rozpoczęcia procesu cztery lata temu opowiadała: „Byłam w poważnym wypadku samochodowym wiele lat temu i zapomniałam już o wielu szczegółach. Pewnego dnia przedstawiciel kancelarii Kariny Ł. pojawił się u mnie z propozycją załatwienia sprawy odszkodowania. Zgodziłam się na to. Po jakimś czasie otrzymałam informację od PZU, że przyznano mi 28 tys. zł odszkodowania. Pieniądze zostały przelane na konto kancelarii Kariny Ł., jednak do dziś nie otrzymałam ani grosza”.